2006-09-24 - 2006-10-14

Podróż słodka turecka herbatka, czyli wakacje 2006

Typ: Blog z podróży

wyleciałyśmy po nieprzespanej nocy, kompletnie nieprzytomne. butlę z gazem musiałyśmy zostawić na lotnisku :) pani, która nas odprawiała, była lekko przerażona - ale cóż, nie było gdzie i komu zostawić, a nie chciałyśmy wrzucać butli butan-propan do zwykłego śmietnika. padło więc na wystraszoną panią. to w sumie miłe, że się zgodziła. a lot był piękny - w chmurach, przez czyste niebo, nad górami...

  • czy to tatry?

skoczyłyśmy sobie na rewolucję jak na lody do sąsiedniego miasteczka. wracają czasy austro-węgier (to była jednak solidna firma), w budapeszcie czułam się jak u siebie - te ulice, domy, klimat.
no i sam piknik rewolucyjny: przedziwne zjawisko.
nocą zaś - szaleńcza podróż budapeszteńskim metrem bez biletu... czyżbyśmy wydały resztkę pieniędzy na słodycze...? tak czy owak - emocje były. kto widział "kontrolerów" - wie, o co chodzi :)

  • kawałek świata u stóp
  • mętne odbicie zmęczonej świadomości
  • zaraz, zaraz
  • flaki dwa ;)
  • dziewczynka i rewolucja
  • babcie rewolucji
  • poręczny rekwizyt prawdziwych rewolucjonistek
  • mapowatość
  • w budapeszcie, a co
  • synagoga
  • duch
Turcja

nocny lot 2006-09-25

nocny lot był piękny, choć niektóre szczegóły umykały mojej uwadze - zasnęłam już na pasie startowym, trudno w to uwierzyć, ale przespałam poderwanie do lotu, ocknęłam się na przekąskę, przespałam drinka i przebudziłam się raz jeszcze chyba tylko po to, by pozazdrościć pewnej współpasażerce obojętności i obycia, z jakimi poprosiła stewardesę o poduszkę.
mam żal do siebie o tego drinka.
aż wreszcie stambuł jak czarodziejski dywan utkany błyskotkami rozbłysł, rozłożył się daleko w dole, coraz bliżej, już.
ciężkawa noc na lotnisku, wertowanie przewodnika, ignorowanie rzeczywistości poza karimatą - próby snu, mocowanie się ze zmęczeniem, oczekiwanie, przyglądanie się własnym nadziejom i obawom.
wreszcie - 6 rano, havasz zabrał nas do centrum.
prawie :)

dałyśmy się złapać naganiaczowi sydney hostelu - 10 dolarów za 2 śniadania, jeden nocleg i darmowy net - dało się przeżyć, ale ogólnie nie było jakoś specjalnie miło, nie wróciłyśmy tam już w drodze powrotnej do domu.

stambuł... zmęczył nas. i przeraził - trochę cenami, bardziej jednak napastliwymi mężczyznami wszelkich profesji. hello, where are you from, excuse me, where are you from... can i ask you a question, aaaaa
where are you from?
błękitny meczet i bose stopy na dywanach. hagia sophia. spacer tu i tam.
wieczorem, gdy muezin odśpiewał koniec ramazanowego postu na ten dzień - ludzie siedzący na trawnikach, w restauracjach, na ławkach. ludzie jedzący. celebrujący jedzenie, świętujący, obżerający się.
my czekalyśmy godzinę na podwózkę na dworzec autobusowy - z powodu ramazanu, całego tego gwałtownego gremialnego jedzenia i zmian w organizacji ruchu ledwo zdążyłyśmy na autobus do goreme...

ale co tam, zdążyłyśmy, a wieczór - gdy tak czekałyśmy - był piękny.

  • istanbul, welcome to
  • Ἁγία Σοφία
  • Hagia Sophia
  • wykręcanie
  • konkurencja
  • mozaika cesarzowej zoe
  • Ayasofya
  • Kościół Mądrości Bożej
  • Hagia Sofia
  • błękitny
  • halo, jeszcze lewa
  • fajans
  • świat zza krat
  • nieplanowana reklama przewodnika
  • morze
  • ;)

dziwne uczucie, ale tak - marzyłam o tym od lat. rzeczywistość okazała się jednak większa od moich marzeń. alleluja! ;)))
pięknie. kraina cudów. naprawdę szczęśliwe chwile.
poza tym - kolorowy łańcuch zdarzeń, osób, momentów, słów, śmiechu: juuuzek, czok gizel, louis, który zdezerterował i odjechał traktorem w siną dal, wędrówka trochę na oślep, bez ładu i składu, przed siebie, na azymut mojej intuicji i z tym cudownym przekonaniem, że gdzie dojdziemy, będzie dobrze. winogrona, słońce, ryzykowny trawers piarżyskiem, zagubienie w cudownie czerwonej dolinie, wichura i szalona jazda w piątkę w szoferce starej furgonetki z pękniętą szybą... to było coś, ręka zawstydzonego i zachwyconego kierowcy między moimi nogami - a przecież to tylko zmiana biegów! paulina na kolanach joseffa, ręka tureckiego młodzieńca na kolanie pauliny, do tego ujadający piesek z ostrymi ząbkami w fazie szału i turecka muzyka. w tym wszystkim nie było nic zdrożnego, o nie. po prostu inaczej się nie dało. a na dokładkę - muzyka... cały czas się śmialiśmy, nie było rady.

i nigdy nie zapomnę nocy nad miasteczkiem. światła goreme, kolejny dywan z błyskotek pod naszymi stopami, głos muezina rozlewający się w ciemności, trawa, świerszcze, piwo, rozmowy o niczym, polityce, seksie, psychologii. czworo obcych sobie ludzi, blisko.

ostatniego dnia pojechałyśmy do derinkuyu - całkiem samodzielna wycieczka, jednak potrafimy. zwiedziłyśmy podziemne miasto, które nieco nas rozczarowało, a następnie dokonałyśmy nieoczekiwanych zakupów i nie dałyśmy się jakimś cudem rozjechać na głównej ulicy miasteczka. a była ona imponująca. otóż to. i urocza - z kurami, przyczepami, stosami drewna, gapiącymi się na nas ludźmi i wiszącymi przed sklepami kiełbasami.
mniam :p

  • domki
  • kościół św. barbary
  • karanlik
  • karanlik
  • 16223 - Göreme spełnione marzenie
  • wyprawa
  • w cavusin
  • widok na starą część wioski
  • to tylko tufy, miękkie...
  • cavusin
  • pasza
  • w drodze na bozdag
  • dzielnie po piargu
  • czerwona dolina
  • kizulcukur
  • ostatnie minuty przed burzą
  • the three of us
  • tara-rara
  • pozornie niewinny obrazek
  • ...przerodził się w mrożącą krew w żyłach sytuację ;p
  • ocaliłyśmy jednak życie
  • ataturk street
  • marketing
  • my mother is many, many angry with me
  • śniadanie na dachu

długi wieczór na stacji w kayseri, dobrze, że pociąg miał tylko 15 minut spóźnienia. poznałyśmy w tym czasie davida, dziwnego, starszego, zakręconego... zgubił się, znalazł dopiero w malatyi, gdzie pociąg miał już 1,5 godziny tyłów. i jakos tak z nami został, chciał się zaopiekować, pojechał z nami w góry...
ale do tego - wybiegam zbyt zuchwale w przyszłość - jeszcze godziny stukotu kół, przesuwających się w żółwim tempie krajobrazów - ta podróż nie chciała się skończyć. na szczęście góry za oknem - były piękne jak góry...
turecka kolej... ćwiczenie cierpliwości.

  • tureckie koleje...

dziewczynką zajmowała się kobieta, oczywiście, mężczyzna spał jak dziecko całą drogę. zresztą - nie było to trudne, to zajmowanie się, mała nie mogła oderwać wzroku od dwóch znużonych, zaspanych europejek, które - jakby im było mało zmęczenia i monotonii jazdy - hipnotyzowała wzrokiem, a następnie za pomocą spinki.

  • dziewczynka ze spinką
Turcja

i wreszcie 2006-09-30

po wielu godzinach... zmęczone krajobrazami monotonnie przesuwającymi się za oknem - dotoczyłyśmy się wreszcie do malatyi. podróże tureckimi pociagąmi są dosyć przyjemne i tanie. trzeba jednak mieć na nie czas. dużo czasu.

  • śniadanko

czasem to dzieje się samo, zupełnie mogłoby cię nie być, plecak podawany z rąk do rąk, jakaś karteczka z tajemniczą nazwą, narady mężczyzn, którzy sami nie mają pewności, ale przecież i tak wiedzą lepiej, te turystki to mają pomysły - jest tylko jedna droga, droga przez góry: do adiyaman.
no niech będzie, skoro inaczej nie można, niech będzie, właściwie tak samo dobrze jak gdzie indziej, a może i lepiej, wszystko jedno, pięknie.
najwyżej zanocujemy... gdziekolwiek.

  • Allah tak chcial
  • Droga do Adiyaman
  • Droga do Adiyaman
  • Droga do Adiyaman
  • I na miejscu ;)

kahta, kahta. jeszcze nie zdążyliśmy postawić drugiej stopy na jej ziemi, jeszcze nie zdążyliśmy podnieść oczu i rozejrzeć się wokoło, a już dopadł nas zbyt uprzejmy i stanowczy monsieur. czy może nam pomóc? z pewnością, i choć chcieliśmy najpierw sami przyjrzeć się temu, co miasto ma do zaoferowania - nic z tego, zaciągnął nas niemal siłą do swojego biura.
david twierdził potem, że to nielegalne. że zgłosi w jakimś departamencie turystyki w stambule, że...
pisana nam była jednak podłoga w pensjonacie tego krogulca, pisana wyprawa na nemrut z sympatyczną parą prawników ze stambułu, którą zgarnął chwilę wcześniej i oszukiwał jak nas. próbowaliśmy gdzie indziej, wszystkie ścieżki tego małego paranoicznego światka prowadziły jednak do dusznego salonu, w którym zgromadziła się miejscowa młodzież (męska oczywiście) i paląc bez umiaru - oglądała uparcie telewizję, poklepując się pieszczotliwie po udach i trzymając za ręce. miałyśmy tam spać.
bezradne wobec tego zamknietego obiegu i zmęczone uspokajaniem wzburzonego davida, który zdążył zniechęcić do siebie większość ziomków gospodarza, walcząc o lepsze warunki dla nas - ugotowałyśmy sobie zupę (mysz pod wiatą), podeliberowały nad możliwością noclegu pod chmurką i poszły zrelaksować się do... owszem, do kawiarenki internetowej.
i to było naprawdę przyjemne. kawiarenka - jedna z dwóch na głównej ulicy - taka sobie zwykła, lekko duszna, z brudnymi klawiaturami, zaraz jednak znalazły się dla nas 2 miejsca i słodkie tureckie herbatki. i w tym pełnym bacznie przyglądających się nam mężczyzn mieście w tamten ciepły wieczór, kiedy wszystko działo się samo, muezin darł się przez swój głośnik, pomyślałam, że po powrocie do domu czegoś z pewnością będzie mi brakować......

(nie, nie stad spoconych mężczyzn... :p)

w nocy zapomniano nas obudzić o 3, dopiero pół godziny później zerwałyśmy się na równe nogi - godzina wyjazdu w górynie tyle wybiła, ile rozbłysła zapalonym nagle światłem. nawet david zdążył się już umyć. po 15 minutach zbierania, ubierania i przepakowywania byłyśmy na szczęście gotowe do wyprawy.

  • nemrut przed...
  • ...wschodem słońca
  • czekanie na wschód
  • czekanie
  • i wreszcie
  • było naprawdę bardzo zimno
  • zapatrzeni
  • anatomia czasu
  • smutek czy tylko powaga?
  • zakochani ;p
  • wylinka
  • wdech
  • zestaw podręczny muzułmanin
  • wioska tkaczy dywanów
  • ok, a jak się skręca w prawo?

długa podróż autobusem, przyjemna. od 11:30 (wbiegłyśmy w ostatniej chwili na dworzec! wypatrywano nas z niepokojem... aaa, a bilety dostałyśmy na krechę, stargowawszy wcześniej 10 ataturkow!) w niedzielę 1 października do 6 rano 2 października...
i mehmet :)

otostop... ale najpierw uroczy olympos, pff, turystki burżujki, a jakie obiady!

 

  • U cioci Chimery
  • Przyroda ;)
  • Przyroda ;)
  • Przyroda ;)
  • A to ja i przyroda!
  • Widoki... ;p
  • Na górze r...uiny, na dole dziewczyny??
  • Zatoka
  • Było gorąco, trwało 20 minut, a Erdżan był nam pisany ;)
  • Kupiując nam kukurydzę, spotkał swoje kumpla z wojska!

bezmyslna brawura, ale dojechalysmy :)
paulina ponoć pierwszy raz widziała, jak się czegoś naprawdę bałam. no i tak było - nie cierpię szaleńców za kółkiem.

swoja drogą - piękna trasa... przepiękna.

samo fethiye nie zrobiło na nas jakiegoś superpozytywnego wrażenia. ot, miasteczko kipiace turystami z europy, ba - z całego świata. 

ale wycieczka na plażę w oludeniz - ponoć najpiękniejszą tutejszą plażę - i do opuszczonej greckiej wioski kayakoy była bardzo ciekawa. szkoda w sumie, że nie miałyśmy więcej czasu, by zagłębić się w te smutne opuszczone uliczki...

 

  • droga do fethiye
  • chlebość
  • oludeniz
  • welcome to kayakoy
  • kolekcja letnia i zimowa
  • niebo do wynajęcia
  • placki
  • zachód
  • Fethiye 03
  • Pieprzowa 02
  • Pieprzowa

no bo wylądowałyśmy w środku nocy na dworcu pełnym podejrzanie wyglądających turków wiadomej płci. zdesperowane zdecydowałyśmy się wydać parę groszy i zanim tuż przed świtem zabierze nas pierwszy dolmusz do Kuşadası - wpakować się do w miarę bezpiecznie wyglądającej lokanty.
tym sposobem straciłyśmy fortunę na dwie herbatki i porcję zupy, pieprzowej, jak się okazało nieco zbyt późno, by wycofać się z tego kulinarnego szaleństwa. właściwie miało to swój urok, a paulinie nawet smakowało.
w końcu ktoś po nas przyszedł, grzecznie podreptałyśmy z plecakami za facetem i po odsiedzeniu kolejnych 20 min w zimnym busie - odjechałyśmy z tego ponurego miejsca.

cóż, noc była zapowiedzią. zapowiedzią niezrównoważonego naganiacza, który zaciągnął nas do zatęchłego hotelu z basenem bez wejścia do basenu, zapowiedzią mało atrakcyjnego, przeładowanego turystami miasteczka i ponad wszystko - zapowiedzią zapchanego kibla.

co robiłyśmy?
ano spacerowałyśmy, gapiły się na ludzi, odganiały namolnych zaczepiaczy, miejsce jednak jakoś nie sprzyjało odpoczynkowi. były owoce, internet, prawie śmiertelna dawka papryczki, wycieczka na wysepkę w zatoce i plażę kobiet, a na deser - prócz przepychania kibla wieszakiem na ubrania - awantura z właścicielem. taka prawdziwa. taka, że aż zaczęłyśmy się bać. taka, że tylko allah mający nas niewątpliwie w swej opiece uchronił nas przed... właściwie nie wiem czym. przed wybuchem śmiechu prosto w twarz rozhisteryzowanego właściciela hotelu i wszelkimi konsekwencjami takiego szaleństwa. poszło oczywiście o pieniądze, a katastrofalne w skutkach mogło okazać się wykrzyczane do nas zdanie: ”but it costs half past twelve!”... :ppp

no ale. wpis robi się już nieprzyzwoicie długi, a nie wspomniałam jeszcze o najważniejszym: o wycieczce.
otóż... pojechałyśmy. pojechałyśmy sobie na wycieczkę, a podróżowanie po turcji lokalnym transportem poza stricte turystycznymi trasami jest piękną przygodą samo w sobie. ekscytującą i zabawną. w pobliże didymy dotarłyśmy bez problemu. celem były ruiny świątyni apollina. wrażenia? upał, upał straszliwy i chłodny cień kolumn - tych ostatnich stojących i tych zwalonych przed wiekami, podtrzymywanych siłą naszej wyobraźni, falującej w słońcu i kurzu. nie wiadomo, co bardziej wyobrażone w tym miejscu... pęknięcia i szczeliny w murach, umykające jaszczurki... większość rzeźb wywieziono do... no, gdzieżby indziej - do british museum, ale ruiny świątyni i tak robią wrażenie. sanktuarium apollina, święte źródło, wyrocznia... rozpalone czoło, chłód zwalonych kamieni. i ta ironia historii, która wzmaga i tak już ogromny dystans: tym kilku ocalałym meduzom można było spojrzeć w twarz bez lęku. śmiało. bez zdziwienia. bo czy to dziwne, że patrząc na ludzi setki lat, wolały zmienić w kamień same siebie?

dostanie się popołudniową porą z didymy do miletu łatwe nie było. złapałyśmy jednak jakiś busik, który dowiózł nas do sąsiedniej mieściny. stamtąd... stamtąd było już blisko, ale niestety - nie kursowała już żadna komunikacja publiczna. czekał nas kilkukilometrowy marsz w lejącym się z nieba żarze... i niepewność co do możliwości powrotu do selczuku. ale jechać taki kawał świata i zrezygnować niemal już u celu? nie ;) jeszcze w granicach wioski złapałyśmy stopa - przejażdżka na pace miała ten ogromny plus, że pozwalała cieszyć się widokami i chłodzić czoło przed kolejną porcją wrażeń.

  • lioness, dokąd wciąż pędzisz bez nóg
  • i on bez nóg
  • prawdziwa seria, ja też coś bez nogi
  • 16316 - Kuşadası lokanta o 4 nad ranem
  • 16319 - Kuşadası lokanta o 4 nad ranem
  • 16317 - Kuşadası lokanta o 4 nad ranem
  • 16318 - Kuşadası lokanta o 4 nad ranem
  • rozsypała się kamienna dżdżownica
  • wąż?
  • yyy?
  • didyma
  • na pace
  • objawienie: bawełna!
  • teatr ogromny
  • miasto milet
  • wita...
  • bagienko
  • andrzej z miletu

no właśnie. dream guests ;)

a główny punkt programu to oczywiście efez. miasto ma jednak jeszcze kilka innych atrakcji - warto zatrzymać się na noc, choć desperaci mogą zdążyć w jeden dzień.

  • Nike z bramy Herkulesa
  • Efez main street
  • Świątynia Hadriana - łuk
  • Łuk świątyni Hadriana
  • Kaleki
  • Efez ubikacje
  • Biblioteka Celsusa
  • Sofija
  • Biblioteka Celsusa
  • Agora
  • Teatr
  • Wnętrzności teatru ;)
  • Ruiny swiątyni Artemidy
  • Selczuk meczet
  • To, czego w meczetach nigdy nie brakuje...
  • "Fabryka" talerzy
  • Meczet z góry i od tyłu ;)
  • Bazylika św. Jana
  • Bazylika św. Jana
  • Bazylika św. Jana
  • Bazylika św. Jana
  • Bazylika św. Jana
  • Grób św. Jana? Heh
  • Ataturk-grl
  • Męski świat

bawełna, chmury, bałwanki, stopy w chmurach - szkoda, że nie ma takich tagów.

  • widok ogólny na białe ciepłe
  • struktura
  • i jeszcze
  • góry, chmury, chude łydki
  • pomarańczowy
  • 18791 - Pamukkale białe ciepłe
  • 18792 - Pamukkale białe ciepłe
  • zachody słońca mają swoje jasne strony
  • élan vital ;p
  • memento mori ;)
  • w alejce
  • eeech
  • nieostrość
  • kanał różowego kiczu na dobranoc
Turcja

przesiadka 2006-10-10

smętnie, wieczorowo, męcząco. chyba kupiłam winogrona.

Turcja

bursa bursa 2006-10-11

a może bursa to miasto manekinów?

  • armia
  • yeşil camii
  • czyli meczet zielony
  • czerwony paznokieć
  • trochę, jakbym kradła część ich modlitw
  • socjalizacja
  • słuchanie imama
  • garaż dla najważniejszego sprzętu w przybytku
  • forever together

are you happy together?

natręty na wielkim bazarze. ostatki ramazanu. taras na dachu hostelu. moje chyba najsmutniejsze urodziny ever.

  • mostek do europy
  • grzebanie
  • gary
  • lampki
  • keeebaaaap!
  • apartament
  • topkapi
  • where to pray
  • do widzenia...

właściwie... cóż. dostałam prezent urodzinowy. i tyle ;)

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. turysta1310
    turysta1310 (21.12.2009 18:21)
    Ja widać z reakcji odwiedzających Twoją wycieczkę że trzeba by tu przyjechać tylko kiedy, urlop za krótki na plany wyjazdowe. Postanowiłem że kraje bliżej Europy odwiedzę na emeryturze - jeszcze osiem lat. Bardzo dziękuję za piękne opisy miejsc gdzie Byłaś. Pozdrawiam
  2. rebel.girl
    rebel.girl (04.12.2009 18:07)
    ech, dzięki! ;)
    trasa i plany godne pozazdroszczenia! zazdroszczę! ;) mnie właśnie ciągnie do wschodniej turcji...
    w gruzji i azerbejdżanie byłam, tyle że relacja musi swoje odczekać ;) też bardzo polecam!
    a armenia z pewnością w najbliższej przyszłości.
  3. rebel.girl
    rebel.girl (02.12.2009 23:14) +1
    chciałam tu napisać coś o przyjemności, ale jestem PEWNA, że zfiesz by się czepił ;)
    bardzo dziękuję, czuję się - jak zwykle w takich razach - zawstydzona ;)
  4. kokopelmana
    kokopelmana (02.12.2009 23:09) +1
    Widzisz, Rebel, poważnie myślę o odwiedzeniu Turcji w marcu - musiałam przeczytać tę relację. A Twój język... strumień świadomości...ciąg skojarzeń - to czysta przyjemność.
  5. rebel.girl
    rebel.girl (02.12.2009 23:08) +1
    na zdrowie! turcja jest przepiękna i bardzo zróżnicowana - każdy coś dla siebie znajdzie ;) a choćby i takiego mehmeta ;)
    balony... widziałyśmy ;) jednak nie była to przyjemność na naszą dziurawą kieszeń ;)
    może kiedyś... na pewno tam wrócę... nie wiem tylko, czy jest sens zakładać, że będę miała coś w tych kieszeniach ;)
  6. kokopelmana
    kokopelmana (02.12.2009 22:46) +1
    Narobiłaś mi smaku, chyba w marcu zrobię sobie wolne...
    A balony w Goreme? Widziałyście je? strasznie mnie korci taki wypad.
    Wciągająca relacja... I jak tu teraz iść spać? Jakiś Mehmet mi się przyśni i co będzie? - się zobaczy :)
  7. aysha_5
    aysha_5 (15.11.2009 12:15) +1
    odwiedzić Turcję "po wielokroć" - POPIERAM, POPIERAM, POPIERAM - byłam tam 25 razy i jeszcze nie mam dosyć !!! Super opis i wyprawa ;-) Ja Istambuł wspominam cudownie, na pewno tam wrócę !!!
  8. rebel.girl
    rebel.girl (20.10.2009 20:07)
    jak "zawsze coś", znaczy, że jest dobrze ;)
  9. kuniu_ock
    kuniu_ock (20.10.2009 19:59) +1
    nieee no.... zawsze coś.. (ale kto powiedział, że będzie lekko? :P) nie napisałem tego po t, by Cię poprawiać! ;P chodziło mi bardziej o to:

    kuniu - bardzo dzielny jesteś ;) miło naprawdę, że tu zagladasz ;) kurde ;)

    pozdr.
    - niewinny ę ą Kuniu :P
  10. rebel.girl
    rebel.girl (20.10.2009 18:53)
    a, no fakt, ty to taki nie tylko niewinny, ale i ą ę jesteś ;)
  11. kuniu_ock
    kuniu_ock (20.10.2009 18:45) +1
    kurdę ;)
  12. rebel.girl
    rebel.girl (20.10.2009 18:17) +1
    ojej, dziękuję, imichorowski ;) na zdrowie, rzekłabym, tylko że cukier nie bardzo chyba zdrowy... ;) kolejne filiżanki słodkich i nie tylko dobroci w miarę napływu weny i czasu ;)

    kuniu - bardzo dzielny jesteś ;) miło naprawdę, że tu zagladasz ;) kurde ;)
  13. lmichorowski
    lmichorowski (19.10.2009 19:36) +1
    Ze wszystkich rozkoszy nigdy nie przekonałem się do słodkich jak ulepek herbat. Po prostu nigdy nie lubiłem słodkiej herbaty. Tym większe brawa dla Ciebie, że Twoją słodką herbatę wypiłem ze smakiem. a nawet poprosiłbym o drugą filiżankę. Pozdrawiam
  14. kuniu_ock
    kuniu_ock (19.10.2009 17:38) +1
    Okejusek.. jeszcze parę fot mi zostało do obejrzenia, ale zostawię na później :)

    W jakim to filmie było..? "Jeszcze tu kurdę wrócimy!!!" ;P
  15. rebel.girl
    rebel.girl (19.10.2009 15:55)
    dzięki! trzymam za słowo ;)
  16. kuniu_ock
    kuniu_ock (16.10.2009 21:13) +1
    o tak :) fajnie się czyta :)) "lekki" opis ciekawej podróży :)) obiecuję jeszcze tu zajrzeć i śmignąć przez galerię (póki jeszcze jestem na zwolnieniu ;P)
    Pozdrawiam :))
  17. rebel.girl
    rebel.girl (11.10.2009 12:11)
    dziękuję za błyskawiczną reakcję! na pewno warto wybrać się do turcji, co ja mówię - warto po wielekroć ;)
    pozdrawiam!

    (niestety wciąż nie udało mi się dokończyć relacji, ale może w końcu się zmobilizuję, by zapełnić te białe plamy pod koniec...)
  18. czarny.pol
    czarny.pol (11.10.2009 12:07) +1
    ale napewno pojade
  19. czarny.pol
    czarny.pol (11.10.2009 12:07) +1
    Świetne w Turcji jeszcze nie byłem
  20. rebel.girl
    rebel.girl (08.07.2009 23:41)
    ojej, dziękuję ;) dosyć skromne, ale... wesołe, że tak powiem ;)
  21. rebel.girl
    rebel.girl (30.06.2009 20:14)
    este125 - dziękuję bardzo ;)
    jak już znajdę odpowiednie miejsce na ziemi, żeby postawić swój fotel bujany, to... kto wie ;))) pozdrawiam! ;)
  22. rebel.girl
    rebel.girl (29.06.2009 21:56)
    nie no, niczego więcej nie pisałam... jeszcze ;)
  23. zfiesz
    zfiesz (29.06.2009 19:43)
    a ty dodałaś tu jakieś nowe literki? bo nie chce mi się od nowa czytać:-p
  24. rebel.girl
    rebel.girl (29.06.2009 13:09)
    agnieszko, dziękuję za dużego plusa i wszystkie małe ;)
    cieszę się, że się podobało ;)
  25. sagnes80
    sagnes80 (29.06.2009 11:54) +1
    rebel bardzo ciekawa relacja :) podróż pełna przygód:) duży plus za lekkie pióro i humor :)
  26. rebel.girl
    rebel.girl (28.06.2009 20:05)
    dziękuję! ;)))
  27. pt.janicki
    pt.janicki (28.06.2009 20:01) +1
    Rebelko, nieźle jesteś zakręcona, ...słoik przy Tobie to furda!
    aha, to jest kompement :-)
  28. rebel.girl
    rebel.girl (28.06.2009 18:00)
    sławanko, dziękuję bardzo za wszystkie plusy!! ;)
  29. chinska_zaba
    chinska_zaba (17.11.2008 11:15) +1
    ja chce do Turcji! natychmiast!!